
W tym wpisie opiszę Wam moje doświadczenie z La Roche - Posay Redermic R.
Posiadam cerę dość kapryśną, mieszaną w kierunku tłustej strefy T, głównie czoło, widoczne rozszerzone pory, klasycznie na nosie i brodzie tendencje do zaskórników, grudek i krostek, a co najgorsze dużo przebarwień po-słonecznych oraz drobnych niedoskonałości.
Dermokosmetyk znajduje się w gamie produktów z edycji przeciwzmarszczkowych, jest to krem-maść 30 ml o konsystencji maści-kremu o żółtej barwie i dość dziwnym zapachu, umieszczony w tubce z wygodnym dziobkiem, co często możemy zaobserwować w kosmetykach tej firmy. Kosmetyk błyskawicznie się wchłania, nie pozostawiając po sobie śladu. W składzie ma dość sporą zawartość retinolu.

zaczynają działać z opóźnionym zapłonem, więc trzeba dać im czas by mogły zadziałać.
Najlepiej aby dobry krem z retinolem zawierał minimalne stężenie czystego retinolu 0,25 g, jeśli zawartość będzie niższa- produkt nie będzie tak skuteczny, więc prawdopodobnie nie zaobserwujemy takich spektakularnych zmian podczas kuracji, mowa tu o osobach zaprzyjaźnionych z tą substancją.
Najbardziej proponuję, by swoją przygodę z tą witaminą zapoczątkowywać od najniższych stężeń i wprowadzać rozważnie większe stężenia systematycznie, przyzwyczajając skórę do kosmetyków z zawartością retinolu oraz uważnie obserwować swoją cerę podczas kuracji.